Forum rpg o wielkim turnieju sztuk walki
jeden z najpopularniejszych pubów słynący z trunków i z walka w klatce.
Takedown siedział w barze popijąc swoje ulubione pół słódkie winko. Spotykał się tu często z kumplami jednak ich tu dziś nie było. Byli na imprezie. Jednak Takedown nie lubił takich pełnych alkoholu narkotyków i innych nieprzyzwoitych rzeczy.Siedział wławce sam.
Offline
Chiya czuła się nieswojo wchodząc do tego pubu.Ale dowiedziała się że tutaj można nieźle powalczyć.Chciała poobserwować tych naandertalczyków, który używają tylko mięśni, a nie umysłu.Siadła sobie przy barze i zamówiła sok pomarańczowy.
-Oha...To znaczy Cześć.-uśmiechnęła się delikatnie do Takedown`a
Offline
`Niewychowana świnia!`
warknęła w myślach.Mimo to, została w barze.Łyknęła z wysokiej szklanki soku i wydała typowe 'ah'.
-Nya ... te amerykańskie zwyczaje ... na 100% lepiej jest w Japonii.Wiem, bo mieszkałam.
Offline
-Za krótko tu mieszkasz...
Odpowiedził spod kaptura( bluza z kapturem) Takedown.
-Zdecydowanie za krótko, że podchodzisz do mnie z takim uśmieszkiem.
" Albo jużź torche tu mieszka z tym, zę głupia albo odważna"
Skąńczył winko i odstawił kielich.
Offline
-Starasz się mnie sprowokować, ale ci się nie uda.Aikido wakatushi wa anata o aishinatsu.Rozumiesz coś z tego?
spytała.To co powiedziała po japońsku oznaczało 'Kocham Aikido, nie jako sztukę walki, lecz jako styl życia'.
Offline
-Skąd wiesz, że w przyszłości nie będę twoją przyjaciółką ?
zapytała.Uśmiechnęła się troszkę mocniej.Odwróciła się do baru plecami i patrzyła na walkę.Jej różowo czarny strój działał tak, że wyglądała jakby była Gothic Lolitą, wyrwaną prosto z dzielnicy Tokyo - Harajuku.Ale tak naprawdę jej strój oddawał poglądy muzyczne-Visual Kei.
Offline
-Chiya.
odparła normalnie.Cichutko zsunęła się z krzesła i podeszła do niego.
-Ty jesteś ...
Offline
-Łaaa...niezła maska.
odparła.Niestety z nikąd nie wiedziała kim jest ten gości w masce.
-Nie kojażę cię o.o!
Offline
Po tym co powiedziała Chiya cały pub wpadł w śmiech. Tylko nie Takedown. Starał się być spokojny.
W barze Chiya była wyzywan. Chłopak popatrzył uważnie. namierzył tego co najbardziej ją wyzywał i sie śmiał. wtedy to żucił szklanką temu kolesiowi w twaazr
-Stól dziób.
Powiedział stanowczo.
Offline
-Ech, nie moja wina że pierwszy raz go widzę...
warknęła lekko podirytowana
-A ty, nie powinieneś w niego rzucać szklanką!
wydarła się na faceta w masce i podeszła do śmiejącego się najbardziej
-...Żyjesz ...?
spytała cicho.Był okrwawiony na twarzy.
-Zadzwońcie po karetkę.
Offline